Najnowsze wieści z wyprawy do gorącej Chorwacji. Dziennik, pamiętnik, notatnik - mam nadzieję, że ciekawy.
piątek, 29 lipca 2011
Włochy
Wakacyjne lenistwo trochę odciągnęło mnie od pisania, jednak – przynajmniej dziś – postanowiłem zmobilizować się, przezwyciężyć chwile słabości i coś naskrobać. Będzie tego trochę, więc aby zwiększyć przejrzystość notki, podzieliłem ją na części.
1) Wenecja – pierwsza miejscowość odwiedzona po „przeprowadzce” z Hvaru. Co prawda, to włoskie miasto miałem zaszczyt zwiedzić już kilka lat wcześniej, lecz do powtórnej wizyty nastawiałem się raczej pozytywnie, gdyż za pierwszym razem Plac Św. Marka i inne zabytki Wenecji niezwykle trafiły w moje gusta. Jak się później okazało, Wenecja oglądana po raz drugi raczej mnie wynudziła i lekko zniesmaczyła. Owszem, jest ciekawa, wyjątkowa, jedyna w swoim rodzaju, ale zalana falą turystów pstrykających fotki traci swój urok. Ciekawe jak prezentuje się Wenecja o świcie. O piątej rano może być magicznie.
2) Camping San Marco – zupełne przeciwieństwo kempingu Vira Hvar. Cicho, spokojnie, bez nieznośnego krzyku bachorów. Poza tym: duże, zacienione miejsca na namioty, uczynne osoby w recepcji i wszechpanujący klimat błogiego relaksu. Polecam.
3) Włoskie lody – czyli... rozkosz dla podniebienia. Nie dość, że włoskie lody absolutnie zachwycają swoim smakiem, to sprzedawcy nie żałują podczas ich serwowania. Dwie gałki lodów we Włoszech, to pięć gałek polskich. Grycanie, ucz się!
4) Caorle – miejscowość odwiedzona przez nas wczoraj. Nadmorski, włoski kurort okazał się bardzo ciekawą opcją na spędzenie wieczoru. Spacer po klimatycznej promenadzie oraz urokliwe knajpy otulające główny deptak sprawiają, że spędzając wakacje w okolicach Wenecji na pewno warto zahaczyć o to niewielkie miasto. Jedynym problemem jest parking. Sztuka zaparkowania auta w bezpiecznym od mandatów miejscu zajęło nam dobre pół godziny.
5) Powrót – w niedzielę wyruszamy w drogę powrotną. Nasza przeprowadzka z Hvaru nieco zweryfikowała nasze plany i zamiast postoju w Egerze połączonego ze zwiedzaniem Budapesztu, odwiedzimy dobrze nam znany Czeski Krumlov, w którym jesteśmy zakochani. Mam nadzieję, że jakieś smaczne ciemne piwo już na mnie czeka.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz