Najnowsze wieści z wyprawy do gorącej Chorwacji. Dziennik, pamiętnik, notatnik - mam nadzieję, że ciekawy.
sobota, 16 lipca 2011
Przystanek I - Mikulov
Czeski Mikulov powitał nas pięknym słońcem i morelami. Dla wszystkich była to bardzo miła nagroda po ciężkiej podróży, gdyż niestety, przeprawa przez Polskę nie okazała się taka łatwa. Tuż przed Bielsko-Białą utknęliśmy w gigantycznym korku i gdyby nie umiejętności nawigujące Krzysztofa Hołowczyca, byłoby zdecydowanie bardziej nerwowo. Koniec końców, meandrując między polami ziemniaków i buraków, omijając przejeżdżające opłotkami TIR-y, udało nam się ominąć drogową przeszkodę i wjechać na zdecydowanie lepsze, czeskie drogi.
Mikulov - miejsce, w którym się zatrzymaliśmy - nie zachwycił. Owszem, jest to ciekawa opcja na przyjemny nocleg z dobrym wypadem do innych części Europy, lecz rozpieszczeni inną miejscowością postojową - Czeskim Krumlovem - byliśmy zaledwie umiarkowanie zadowoleni. Przynajmniej ja.
Zmęczeni po podróży chcieliśmy skosztować czeskiej kuchni i - oczywiście - czeskiego piwa. Tutaj również bez rewelacji. Danie obiadowe źle zamówiłem. Kuchnia regionalna mi nie służy - ani to pyszne, ani ciekawe. Myślałem, że wszystko odmieni czeskie piwo, które bez wątpienia powinno zaspokoić moją duszę piwosza. Pilsner Urquell smakował, to prawda. Potem jeszcze był interesujący eksperyment z piwem Litovel Maestro, które zostało podane w sposób, z którym jeszcze się nie spotkałem. Trunek zaserwowany w szklance bulgotał, przypominając nieco piwny wodospad. Trzeba jednak przyznać, że walory wizualne przyćmiły nieco walory smakowe, a to wielki minus.
Wydaje się, że Czesi marnują nieco potencjał tego miejsca. Bliskie sąsiedztwo granicy austriackiej, świetna baza wypadowa do innych rejonów Europy powinny koncentrować turystów. Owszem, są oni poukrywani w pensjonatach i hotelach, lecz mimo sobotniego wieczoru, miasto wyglądało raczej na wymarłe i opustoszałe, a w trzech knajpach urzędujących na głównym rynku nie działo się nic niezwykłego. Wspólnie doszliśmy do wniosku, że w Polsce z takich warunków nasi rodacy wycisnęliby absolutnie wszystko.
Jutro Słowenia i Postojna. Zamierzamy wypocząć i odwiedzić Pivką Jamę. Może być nieco trudniej z Internetem, ale postaram się coś znaleźć. Jeśli nie dam rady, kolejny wpis już z gorącego Hvaru. Do zobaczenia!
PS. Cztery zdjęcia z Mikulova zgrane "na szybko" można obejrzeć na moim profilu na Facebooku: click!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz